◄
A może nie renesans, tylko jakieś malarstwo naiwne, które postanowiło przedstawić raj z ludzką w nim obecnością? Bo w dole widać wieś Cieklin z pionową kreską kościelnej wieży. Są takie pejzaże, w których objawia się obecność Stwórcy.
Andrzej Stasiuk
„ Skrzyżowanie szosy na Żmigród z drogą na Folusz?
- To tutaj kończy się mój dziennik. Na tym wzgórzu po lewej świeci w nocy fioletowy krzyż z jarzeniówek. W dole palą się niebieskie i seledynowe.
„Rtęciowe, zimne jak lód znaki samotności”.
- Znaki, że zostaliśmy po tej stronie śmierci. Że tak naprawdę to jej składamy hołd. Że nie potrafimy pójść dalej i przekroczyć samych siebie. W jakiś sposób po prostu czcimy własną śmierć.
Zawsze tu zwalniam, czasami staję. To jest pogranicze, bo za plecami ma pani Beskid, a tam, w dali i w dole, zaczyna się Pogórze.
Czy ten rozległy, łagodny i harmonijny widok nie przywodzi trochę na myśl włoskiego malarstwa renesansowego? Te perspektywy zamknięte w oknach, w arkadach, te tła dla głównych scen. W pogodny zmierzch, gdy jedzie się od Żmigrodu, całą tę dolinę wypełnia złote, nadprzyrodzone światło. Pejzaż doskonały.
Rzeczywiście, jak z obrazu.
- Obrazu bez końca, obrazu, który rozpływa się w niebie.
A może nie renesans, tylko jakieś malarstwo naiwne, które postanowiło przedstawić raj z ludzką w nim obecnością? Bo w dole widać wieś Cieklin z pionową kreską kościelnej wieży. Są takie pejzaże, w których objawia się obecność Stwórcy. To jeden z trzech, które kocham... ”
Czytaj dalej ⇒
STATSTYKA:
Jesteś naszym 10799789 gościem.Korzystanie z portalu oznacza akceptację politykę prywatności.